Skroplony gaz ziemny to dziś przede wszystkim sposób na dywersyfikację dostaw błękitnego paliwa i zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Polski. PGNiG ma jednak ambicje, by mocniej zagrać na globalnym rynku LNG. Pomogą w tym dwa nowoczesne tankowce, których budowa wkrótce się rozpocznie.

W pierwszych trzech kwartałach 2020 roku Grupa Kapitałowa PGNiG sprzedała w kraju o 6 proc. więcej gazu niż rok wcześniej. I to pomimo wyjątkowo ciepłej zimy, epidemii i spadku aktywności gospodarczej. Jednak odporność polskiego rynku gazu w 2020 roku nie dziwi, jeżeli wziąć pod uwagę dotychczasowe tempo jego wzrostu. Jeszcze 5 lat temu krajowe zapotrzebowanie na błękitne paliwo wynosiło nieco ponad 15 mld m sześc. a w roku ubiegłym sięgnęło prawie 19 mld m sześciennych. I – jak wskazują wszelkie dostępne prognozy – dalej będzie rosło, między innymi ze względu na potrzebę szybkiego obniżenia emisji dwutlenku węgla w polskiej energetyce.

Perspektywa dynamicznego rozwoju rynku gazu rodzi pytanie o źródła pozyskania paliwa. Krajowe wydobycie wynosi ok. 4 mld m sześc. i raczej nie będzie rosło z uwagi na ograniczone zasoby. Pozostaje import, który, po wygaśnięciu kontraktu jamalskiego z końcem 2022 r., PGNiG chce oprzeć na dwóch filarach. Pierwszym będzie gaz wydobywany na Morzu Północnym i Norweskim Szelfie Kontynentalnym, który będzie transportowany do Polski gazociągiem Baltic Pipe. Drugim filarem zaopatrzenia będzie skroplony gaz ziemny, czyli LNG.

Wykorzystana szansa

Już dziś, dzięki Terminalowi LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu, skroplony gaz ziemny stanowi realną alternatywą dla paliwa ze Wschodu. W ciągu pierwszych 9 miesięcy roku, PGNiG sprowadziło przez Świnoujście prawie 3 mld m sześc. gazu, co stanowi ponad ¼ importu spółki.

Duża część paliwa importowanego przez PGNiG, będzie pochodzić z USA. Spółka ma podpisane z tamtejszymi firmami 4 długoterminowe umowy na sprzedaż, docelowo, około 9 mld gazu rocznie. Jeden z kontraktów jest już realizowany, ale dostawy w ramach pozostałych będą uruchamiane stopniowo od 2022 roku. Ich specyfiką jest formuła określana jako Free on Board (FOB), co oznacza, że to kupujący jest zobowiązany zapewnić statek, który odbierze ładunek z terminala skraplającego.

Do tej pory PGNiG nie musiało organizować transportu, bo wszystkie realizowane kontrakty pozostawiały tę kwestię po stronie sprzedawcy. Ale kontrakty typu FOB to możliwość decydowania, dokąd skierować ładunek. PGNiG będzie mogło wysłać amerykańskie LNG do Świnoujścia, ale również do dowolnego innego terminalu na świecie. – Dążymy do zbudowania jak najbardziej elastycznego portfela dostaw gazu. Kontrakty typu FOB taką elastyczność zapewniają. Możliwość swobodnego dysponowania posiadanym gazem pozwoli nam maksymalizować rentowność naszej działalności handlowej – podkreśla Paweł Majewski, prezes Zarządu PGNiG SA.

PGNiG będzie musiała zatem dysponować specjalistycznymi statkami do przewozu skroplonego gazu. Pierwszy krok do zapewnienia potrzebnej floty został już zrobiony. W listopadzie tego roku PGNiG Supply and Trading (PST) z GK PGNiG ogłosiło, że wyczarteruje dwa nowoczesne tankowce LNG, którymi będzie dysponować przez 10 lat począwszy od 2023 roku.

W kolebce globalnego handlu

Jednym z terminali, z którego PGNiG będzie odbierać gaz wyczarterowanymi jednostkami, jest Calcasieu Pass. Terminal leży u ujścia rzeki Calcasieu, w południowo-zachodniej Luizjanie. To miejsce to kolebka światowego handlu gazem skroplonym. To z Lake George, miejscowości położonej nad Calcasieu, 25 stycznia 1959 r. wyruszyła pierwsza międzynarodowa dostawa LNG. Jednostka przewożąca ładunek nosiła nazwę „Methane Pioneer” i z dzisiejszej perspektywy może wydawać się zabawką – miała nieco ponad 100 metrów długości i mogła zabrać na pokład zaledwie 5 tys. metrów sześc. LNG. Rejs do portu docelowego w Wielkiej Brytanii zabrał jej prawie miesiąc.

Współczesne tankowce do przewozu LNG są nie tylko większe, szybsze, ale przede wszystkim dużo bardziej zaawansowane technologiczne, aby zapewnić bezpieczny transport LNG, które przez cały czas musi być utrzymywane w temperaturze poniżej –160 st. Celsjusza. W budowie takich jednostek specjalizuje się tylko kilka stoczni na świecie. W jednej z nich – należącej do koreańskiego Hyundai Heavy Industries – trwają właśnie przygotowania do budowy tankowców, które będzie czarterować GK PGNiG.

Source: puls biznesu 

Recommended Posts