12 i 13 lutego premier Mateusz Morawiecki przebywał z wizytą w Libanie. Jednym z tematów jego rozmów z premierem tego kraju, Saadem Haririm, były kwestie energetyczne. Polska wyraziła zainteresowanie rozwojem projektów gazowych na libańskim szelfie i importem LNG z tego kraju za około trzy lata, gdy stanie się to możliwe.

Wschodnia część Morza Śródziemnego przeżywa obecnie prawdziwy boom wydobywczy. W olbrzymie złoża gazu inwestują kraje takie jak Grecja, Turcja, Cypr, Izrael i Egipt. Rosyjski Gazprom próbuje partycypować w tych projektach (np. w izraelskich polach Lewiatan i Tamar) zdając sobie sprawę, że w niedalekiej przyszłości mogą one być problematyczne dla jego interesów, takich jak gazociąg Turkish Stream, który ma zasilać w gaz południowo-wschodnią Europę.

Liban, ze względu na niestabilną sytuację geopolityczną (wpływ wojny domowej w Syrii, złożona sytuacja wewnętrzna) znajdował się do tej pory w „ogonie” państw regionu podejmujących próby pozyskania węglowodorów ze swoich szelfów. To się jednak zaczyna zmieniać, i to mimo libańsko-izraelskiego sporu terytorialnego dotyczącego fragmentu śródziemnomorskich złóż. Również w przypadku stopniowego zagospodarowywania szelfu należącego do Libanu aktywni są Rosjanie. Rosyjski Novatek tworzy wraz z francuskim Totalem i włoskim Eni konsorcjum, któremu libański rząd zatwierdził przyznanie koncesji poszukiwawczo-wydobywczych. Czy na szelfie należącym do Libanu znalazłoby się miejsce dla polskiej firmy?

Należąca do skarbu państwa Grupa PGNiG teoretycznie posiada potencjał by stać się partnerem dużych zachodnich firm wydobywczych w Libanie. Nie przesądza to jednak o jej zaangażowaniu.

Obecnie PGNiG jest aktywne na Bliskim Wschodzie. Właściwie to powrót do aktywności polskiej spółki sprzed nałożenia na Iran zachodnich sankcji w 2012 r.  Ponowne zaangażowanie PGNiG na złożach irańskich stało się możliwe w 2016 r. dzięki stopniowemu znoszeniu obostrzeń przez Zachód na mocy porozumienia atomowego z Teheranem. Niestety zmiana na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych (Baracka Obamę, architekta odprężenia z Iranem, zastąpił „jastrząb” – Donald Trump) może doprowadzić do ponownego zaostrzenia kursu wobec otwierającego się na zagraniczne firmy wydobywcze Iranu.

PGNiG było także obecne w Egipcie na koncesji Baharyi. Jednak w 2014 r. w związku z pogorszeniem się bezpieczeństwa w tym kraju oraz słabymi perspektywami wydobywczymi polska spółka wycofała się z tego projektu.

Złe doświadczenia inwestycyjne, co prawda nie na Bliskim Wschodzie, ale w basenie Morza Śródziemnego, Grupa PGNiG zebrała także w Libii. W libijskie złoża polska spółka zainwestowała 136 mln $. Odwierty ruszyły w 2013 r., ale w wyniku obalenia Muammara Kadafiego w kraju zapanował chaos i wybuchła wojna domowa. W efekcie do dziś PGNiG nie wznowiło wydobycia w libijskim Zagłębiu Murzuk mimo, że do rozmów ze spółką na ten temat doszło w 2017 r. w Trypolisie z przedstawicielem jednego z dwóch działających na terenie Libii rządów.

Doświadczenia irańskie, egipskie i libijskie mogą rzutować na decyzje PGNiG w zakresie ewentualnego zaangażowania się w Libanie, który z geopolitycznego punktu widzenia pozostaje daleki od stabilności. Jednak największy wpływ na decyzję inwestycyjną spółki będzie miał polski rząd, a więc jej główny właściciel. Zapisy w statucie PGNiG dające prymat kwestiom bezpieczeństwa energetycznego nad ryzykiem biznesowym (geopolitycznym) przy odpowiedniej woli politycznej mogą zainicjować zaangażowanie koncernu na szelfie libańskim. Mogłaby to być niezwykle ciekawa inicjatywa, ponieważ obszar ten jest bardzo perspektywiczny, a jego zagospodarowanie ma charakter wstępny, co otwiera przed PGNiG duże możliwości.

Jak mogłoby wyglądać wstępne zaangażowanie PGNiG w Libanie? Lokalne ustawodawstwo wymaga od firm działających w sektorze wydobywczym Libanu usankcjonowanej prawnie obecności w tym kraju. PGNiG musiałoby powołać lokalną spółkę-córkę. Następnie doszłoby do podpisania umowy o poszukiwaniach i wydobyciu węglowodorów, a w ciągu dwóch miesięcy od jej parafowania spółka byłaby zobowiązana przedstawić plan poszukiwawczy na pierwszy okres swojej działalności na szelfie. Zgodnie z lokalnym prawodawstwem musiałaby także wykonać określoną liczbę odwiertów. Ponadto docelowo 80% pracowników spółki-córki PGNiG musieliby stanowić pracownicy z obywatelstwem libańskim. Wiąże się to z podpisaniem przez podmiot corocznie aktualizowanej umowy z rządem, w ramach której omawia się szczegółowy harmonogram rekrutacji i szkoleń oraz budżet na te cele.

Odrębną kwestią od potencjalnej partycypacji w rozwoju złóż w Libanie jest import gazu z tego kraju. Zgodnie z planami władz libańskich w tym roku rozpisany zostanie przetarg na zakup trzech pływających terminali LNG (FSRU) w Trypolisie, Zahrani i Salaata. Ich powstanie mogłoby umożliwić szybki przesył gazu w postaci skroplonej bezpośrednio do Świnoujścia. W zależności od stopnia zaangażowania PGNiG mógłby to być pewien wolumen surowca wydobywanego przez spółkę. Nietrudno wyobrazić sobie także sytuację, w której gaz ten byłby po prostu sprzedawany z zyskiem u dowolnego klienta. To obszar, w którym polska spółka zdobywa coraz więcej kompetencji dzięki powołaniu do życia biura tradingowego w Londynie. Zgodnie z doniesieniami prasowymi niewykluczone, że jedna z dostaw świadczonych do Świnoujścia przez Qatargas została sprzedana klientowi zewnętrznemu nie docierając do Polski.   

Źródło oraz więcej informacji: Energetyka24

Recommended Posts